30 Dec 2010

The Color of Pomegranates

Jestem w klopocie. Slucham wlasnie kapeli o ktorej informacji nie moge znalezc na pitchfork'u. Nie jest tak zebym byl tam jakims czestym bywalcem. Najpierw slucham, kocham lub nienawidze, a dopiero pozniej, jezeli az tak mnie to ciekawi, sprawdzam. Kolejny rzut lodyg krwawnika skierowal mnie na ta niewydeptana pitchforkiem sciezke. Niezwykle uczucie, towarzyszace Neil'owi Armstrong'owi wypowiadajacemu legendarny cytat na temat krokow, stalo sie dostepne dla zwyklych smiertelnkow. Oczywiscie kazdy ma swoja skale, chi, chi, nie chcialbym nadporownac i nie chce byc zle odczytany :) Oswiadczam, ze nie proboje sie porownywac do Neil'a Armstrong'a, chetnie zdmuchiwalbym pyl ksiezycowy z jego stup, ale nie bylo mi dane. Mam pewna teorie ktorom prubuje wdrozyc i dlatego pisze te bzdury. Odkrylem juz jakis czas temu, ze jakielkolwiek bzdury bys nie napisal/a, zawsze mozna cos z tym zrobic. No... przynajmniej ja tak mam, ale mysle, ze to moze byc uniwersalna prawda. Najbardziej boli samo pisanie, poniewaz umysl lub paranoja ktore mna kieruja chcialby/alaby perfekcji. Pisz! Pisz! Kazde zdanie w miare prawidlowo sformulowane to krok do przodu. Proste, powtarzalne czynnosci zrewolucjonizowaly swiat. Wracajac do powoduw mego wpisu. Jeszcze jedno krutkie wtroncenie. Wyglada na to ze aby pisac po polsku bez polskich znakuw, nalezy powiedziec ortografi dziekuje. Zastopienie o-u czy a-on wydaje mi sie naturalnom koniecznosciom. Nie wiem czy zdecyduje sie na to rozwionzanie z kturym eksperymentuje w tym tekscie, to trudne jest, bo jestem zaprogramowany na pisanie ortograficzne i zwalnia mnie to. Stompajac zatem, po tej wlasnej Terra Incognita, zadziwiajacy jest, a moze kompletnie zwyczajny, dla mnie jest lepiej probowac powiedziec - zadziwiajoncy, sposob w jaki doszedlem do tej informacji. Aaa.. pisalem juz o tym wczesniej. Lodygi Krwawnika. Tak, ale z lodygami to byla metafora, chyba sie zapentlam. Trudno pozostac wiernym pisaniu wszystkiego pomimo wszystko. Dosyc!

Prosze Panstwa! Przedstawiam!
Nie do znalezienia na Pitchforku!
Dlatego ze za slaba?
Mnie sie podoba!
Przypomina mi czas gdy sluchalem The Psychedelic Furs!
[Przynajmniej ostatni One of Us, jedyny jaki slyszalem]
Urocze w swej prostocie!
Przedstawiajacy swe genre jako: Psychedelic, Soul, Surf

POMEGRANATES Cincinnati, Ohio, United States


14 Dec 2010

Shuffle of The Year MMX













Spedzilem z tym zestawem wyjatkowo duzo czasu ze wzledow, bardzo skomplikowanych, jezeli probowac dokladniej, chi, chi, zdekonstruowac powody. Towarzyszyl mi blisko dwa miesiace. Udalo mi sie, mam wrazenie, zrobic w tym czasie wiecej rzeczy dobrych niz zlych i mysle nawet, ze to bylo wazne. Pierwsze efekty wydaja sie na to wskazywac. Ale bez czczej naiwnosci, co bedzie to sie jeszcze okaze. Maly Rycerz powtarzal - Marnosc! Marnosc! Memento Mori! I slysze natychmiast ten glos, grzmiacy poglosem kosciola, katedry... jak to bylo? - Dlaczego nie wstajecie, traby graja??? : ) Stylistycznie to troche niezgrabne chi, chi, to cytat z mojej pamieci. Nigdy nie twierdzilem ze jest specjalnie wyjatkowa, poza tym mam duzo do pamietania poniewaz czytam duzo ksiazek, slucham duzo muzyki, szprycuje sie informacja, majac nadzieje, ze w koncu przyda mi sie na cos. Nie twierdze, ze sie nie przydaje, mam na mysli proporcje zaangazowanych srodkow do efektow : ) Wiec kiedy ten ktos. Kto? Nie pamietam. Grzmi. - Wstajecie, Traby... ja placze i... mam taka gule w gardle no i... gotowy jestem poswiecic zycie dla ojczyzny, jak Maly Rycerz, ale to na szczescie tylko sekundy sa, bo rozsadek, a moze cos innego - strach? Rozsadku jestem raczej pozbawiony. W konsekwencji tego nieobce mi jest, mimo ze tak splycone, zhanbione zrozumienie egzystencjalnych problemow w rodzaju: miec czy byc - byc czy miec. Shuffle jest dla mnie tym bardziej istotne poniewaz pamietam czasy kiedy szufle nie istnialo. Buntowalem sie ze to zbrodnia na muzyce, kiedy pojawilo sie pierwsze szufle do CD. To wywolywalo oburzenie, ale mozna bylo znalezc jednak jakies wytlumaczenie. Gdy pojawil sie pierwszy player Aple'a, ktory byl jednym wielkim szuflem! Oslupialem! Dalej nie akceptuje uniemozliwienia odsluchu w prawidlowej kolejnosci, ale wydaje mi sie ze tez Aple zarzucil te idee. Jak to mowia - Tylko krowa nie zmienia zdania, a ludzie dorastaja i madrzeja czasami. Co ja, mam nadzieje, przytrafia sie rowniez czasami mnie. Zeby bylo tak bardziej nieodpowiedzialnie to szufle dla mnie jest jak rzucanie lodyg krwawnika w I Ching
I LOVE SHUFLLE!

10 Dec 2010

World Is My Oyster! (beta)

Pierwsze wrazenie jakie wywoluje we mnie ten tytul to nie tyle cytat z genialnej plyty FGTH, ale napoleonskie Austerlitz. Oczywiscie to podswiadome leki, jak najbardziej zrozumiale. Sporo czasu zajelo mi zinterpretowanie, a moze, zdekonstruowanie, intencji artysty. Oczywiscie ostrygi sa do jedzenia, ale podczas sluchania legendarnej plyty, nie mialem jeszcze tej przyjemnosci. W Polszy, co zrozumiale, spozywanie ostryg nie jest latwe, swiadomosc, ze na pewno nie sa swieze, nieco odstrasza. Wezmy moj ulubiony przyklad. Najlepsza, albo... top trzy, restauracja na swiecie. Fuck, chi, chi, Duck - Hestona Blumenthala, ktora otrula 500 gosci jelly fish'em. Ale Heston moze truc, dla ortodoksow kuchennych moze to byc najbardziej ekscytujacy dinner w zyciu. Poza tym, w ramach rekonpensaty wszyscy dostali prawo do normalnego dineru w Fat Dick'u. Czyz to nie jest bezzczelnosc?!
Niby czytalem o zdolnosciach afrydjozakialnych, ale co innego przeczytac, a co innego sprobowac. Musze przyznac, to zmienia punkt widzenia : ) Zatem! Tytul ten posiada jak najbardziej rozbudowane znaczenie. Moze inaczej, mam wrazenie, ze rozumiem intencje artysty! Z jednej strony odleglosc jak dzieli Oyster od Austerlitz wydaje sie bardzo duza, jednak, po namysle, moze sie okazac tuz za rogiem. Nie musi byc tez przyjemne. Nie mam tu na mysli jakiejs perwersji, ale... moze byc pelne adrenaliny? W czasach gdy wszyscy cierpia na prokrastynacje, albo prawie wszyscy. Oyster i Austerlitz sa zdrowe. Przynajmniej jest jakas motywacja do dzialania : ) Uwazam sie za osobe asertywna i chyba nawet jestem. No... prawie, ale juz tak, ze mozna niezauwazyc ze nie jestem i czasami uda mi sie oszukac. Dlatego ten wpis sluzy umieszczeniu informacji o kilku albumach, ktore okazaly sie wazne muzycznie dla mnie w tym roku, ale ktore sa wstydliwe poniewaz obnazaja moja slabosc muzyczna, brak wyrafinowania, wiedzy muzycznej i ... brak gustu?! Chi, chi. Lubie sluchac ladnych piosenek i artystow ktorzy maja talent do ladnych piosenek. Sprawia mi to przyjemnasc i wspiera moja radosc zycia. Czasami wsrod tych ladnych piosenek znajduja sie plyty ktorych warto posluchac
WORLD IS MY OYSTER, ALE MOJE INTENCJE SA CZYSTE!

Bardo Pond are an American psychedelic rock band formed in 1991, ktory 6 grudnia 2010 wydal plyte dzieki ktorej dowiedzialem sie o jego istnieniu i moze nie bedzie to dla mnie plyta roku, ale z pewnoscia nazwa na trwale zapisala sie mojej pamieci, poza tym, to co skosztowalem, ma smak najslodszych dropsow i wspomnien z tym zwiazanych. Nic nowego tu nie ma procz kompozycji o znacznej dlugosci, ktore doprowadzaja moja partnerke do szalu, a sasiada do furii. Skazany na sluchawki, rozmyslam czy niedawna przeprowadzka do flat'u byla sluszna i czy mieszkanie w wielorodzinnym budynku o konstrukcji drewnianej nadaje sie do sluchania muzyki. Naprawde! Urocze.

Mam w zyciu kilka wstydliwych epizodow. Wezmy na przyklad, taki sentyment do grupy Deacon Blue. Prehistoryszna kapela z kiczowatymi piosenkami, ktora zdaje sie, wciaz jeszcze wystepuje. Brytole sa po prostu - pozbawieni gustu! Chociaz moze oni sa irlandcy? Nie... wiem. Sprawdze. Ha! Oni sa z Glasgow! Wow! To moze ich koncerty nie sa gowniane i caly czas tli sie tam energia? Slucham wlasnie Real Gone Kid! Bloody Hell! Alez to ciagle urocze jest! Wierzyc mi sie nie chce! Moga trzymac jeszcze forme? W koncu granice jakiejs przyzwoitosci sa! Od Razu przypominaja mi sie albumy Tears For Fears. Och! Waterboys! Och! To bylo takie piekne i niewinne. Mam wreszczie, fragment koncertu z 2007. Jakies kilka tysiecy staruchow, wlacznie ze staruchami scenie spiewa te same posenki z przed 25 lat. Odrazajace! Przyznac musze, nie ma wielkiego obciachu i jednorazowa odslona nie wywoluje specjalnie wielkiego zazenowania. W koncu miluj blizniego... jakze to mile. Ale do rzeczy. Wracamy do terazniejszosci i do pierwszego odsluchu Get Cape. Wear Cape. Fly, kapeli w ktorej nazwie znajduja sie dwie kropki. Chyba sie nie opre i umieszcze video z tuby



Jeszcze jedno, aby przedstawic artyste



Moze przesadzam troche, ale naprawde lubie te piosenke i chetnie bym ja umiescil wsrod moich ulubionych piosenek tego roku. Przedawkowalem jednak troche z Get Cape... wyszukiwania do wpisu zaopatrzyly mnie, wydaje sie, w wiedze, dzieki ktorej, zaczynam widziec pewne niedoskonalosci, po co psuc radosc sluchania zbedna wiedza. Nie zeby to bylo cos zdroznego. Artysta dzielac sie sztuka z odbiorca sprzedaje rowniez swoja kreacje. Kuchnia sprzedazy nie jest juz taka fajna i wogole psuje mi odbior. A kapela z trzema (sic!) kropkami w nazwie, jak sie okazuje, mila jest do sluchania, ale bez przesady.


Pisalem wczesniej jakie wrazenie wywarlo na mnie Czarne Swiatlo, zupelnie przypadkowo natknalem sie na White Light Version. Pisze ze przypadkowo, poniewaz ja osobiscie nie natknalem sie specjalnie tego roku na wpisy o GA, co osobiscie wydaje mi sie zadziwiajace, ale pewnie istnieje jakis powod ktorego ja w swej ignorancji po prostu nieznam. Chi, chi. Dla mnie GA w tym roku, to powazny kandydat na moja ulubiona plyte roku w gatunku... chi, chi. Gdyby nie Fenech Soler to pewnie by sie udalo, ale starsi musza robic miejsce mlodym, chi, chi.
Moja dziewczyna mi mowi, ze smieje sie w tych moich tekstach jak idiota, zeby bylo zabawnie, przez wiekszosc czasu byla przekonana ze to taka poza literacka. Ostatnio jednak cos ja tknelo. To inteligentna dziewczyna. Zapytala mnie wprost
- A ty to z tym tak na powaznie?
Musialem potwierdzic, bo to prawda jest, ale jezeli sie smieje to tak to tak naprawde, ale to smiech jest przeciez, wiec zart. Ja lubie sie smiac. Mowia ze to zdrowe. Mam wrazenie ze mojej dziewczynie nie bardzo i patrzy na mnie jakos dziwnie, czasami... buachachacha!
Coz ma to wspolnego z dylogia (?) chi, chi, Groove Armada'y. Zapewnie nic, procz mojej osoby, chi... Dosyc! :) Mialem okazje widziec ich wystep na zywo w jednym z ostatnich Jonathanah Ross'ow. To bylo naprawde ekstra, kawalek spiewany przez... taki... Bronsky Beat'owy kawalek. Ale przeciez moge to wrzucic! Zaraz. Juz mam. Feat. Will Young, to zdolny gostek jest. Szacunek dla niego. Dzwiek chujowy, ale obszerny kawalek i... naprawde na koniec pojawia sie tam Heston Blumenthal. Fokin Hell! Jakies pierdolone przeznaczenie, czy co. Wow!



Niedawno slyszalem ze panowie poinformowali, ze byla to ostatnia trasa koncertowa GA, ale nie sprawdzalem juz czy mieli na mysli band stworzony dla potrzeb Czarnego Swiatla, chyba raczej to. Ja tam sie ciesze gdy kapela trzyma poziom od 96 roku. Dla mnie to ekstra album, pokaz doskonalego profesjonalizmu. Ten prosty History po prostu Perla! Dla mnie GA jest jedna z moich oysters



Chyba najwieksza zagadka na plytach Andrzeja Smolika to okladki. Moze powinienem napisac. Najwieksza zagadka dla mnie plyt Andrzeja Smolika sa ich okladki. Mysle ze gdyby ustalac kryteria okladkowe to moja ulubiona plyta bedzie dwojka za jej "prekambryjski" charakter, reszta kojarzy mi sie z flmami Szulkina i wrecz przeraza. Nie da sie tego oczywiscie powiedziec o muzyce. Ten Artysta produkuje swa muzyke bez najmniejszej hipokryzji, w zupelnie naturalny sposob na rynek globalny. Ja to kocham, Nawet jak momentami akcent mnie troche wkurwia to nic nie mowie, bo prawo do tego ma. Nie mam na mysli Emanuele Segnier, bynajmniej. Dla niej jestem gotow na wszystko. Dotyczy to rowniez Gaba'y Kulka'i mimo ze nie przepadam za ta artystka, to jedna z najlepszych piosenek na plycie rowniez dzieki wykonaniu. W przeszlosci, mialem te przyjemnosc, dzieki moim slawnym i utalentowanym przyjaciolom uczestnic we wspolnym performersie jako vj z opisywanym przeze mnie artysta.
To mila pamiatka jest. A jeszcze milsze jest widziec wspomnianego artyste w doskonalej formie, mimo tych koszmarnych okladek.

Osatnia z moich oysters, dzisiaj. Pure genius! Killer album! Cytaty z amazonu. Sa na pitchfork'u z notowaniem 8.2. Gdy slucham tej plyty mam tylko jedno marzenie - Usluszec tam wykonanie Ian'a Curtis'a. Dokladniej, mam na mysli Youth Haunts Gdyby nie fakt, ze zyczenia sie spelniaja, to moglbym napisac.
-Potem moglbym umrzec! Chi, chi.
Ale nie napisze, bo nie do konca pewny jestem.
Dla zachety wspomniane Youth Haunts w jednominutowej wersji niewidzialnej
Na pocieche, caly kawalek, inny. Zachecam do szperania w webie.