25 Feb 2011

Is Bob Markley Godfather of ZeTePe?

To ja mialem byc godfather'em ZtP, podobal mi sie ten tytul, ale odnalazlem artefakt z 1960 roku. Analiza tych wykopalisk zajmie mi jeszcze troche czasu. Analiza tego zjawiska, tak bedzie ladniej. Mam wrazenie, ze to moglby byc rzeczywiscie poczatek. Owszem, mentalnie to siega do bitnikow, ale wtedy muza nie byla taka wazna jak w szescdziesiatych, a moze to z powodu braku elektrycznych gitar i dobrego naglosnienia? Wyglada na to, ze Bob Markley jest Godfatherem ZPT. Oczywiscie! Boga Nie Ma! Wszyscy z mozolem sypiemy ziarenka naszego losu, zeby to jakis sens mialo. No.. ale ... Zamki Na Piasku - OooOoooOo. Czasami jest Windy... Dosyc! Haa! Sprobujcie guglnac Bob'a Markley'a. Gugle az chce sie wsciec! Chih. Troche zagubilem sie w tej "dywersyfikacji"? Aaa! Boga nie ma, w sensie - nie ma jednego ojca :) a... Boga? Nie Ma, tak tytulem uzupelnienia. Nie moglby nam tego zrobic!!!? Wiec nie istnieje!!!? Prawda???! Ale nie pora na zajmowanie sie "dywersyfikacja", buachacha! Z dotychczasowych badan wynika, ze koncepcja ogloszenia: Bob Markley is Godfather of ZtP jest dobrym tematem na wpis do bloga. Poza tym ma to nawet szanse by byc racjonalne. Bob robil wokal w West Coast Pop Art Experimental Band. WCPAEB odkrylem w styczniu tego roku. Urzekl mnie oczywiscie, mialem zamiar o tym napisac, zostawilem nawet miejsce w styczniu. Kto by sie spodziewal, ze okaza sie praszczurami ZtP :) Istnial i partycypowal w tej "dywersyfikacji", buachacha, zapewnie i East Coast, czyli Andy Warhol, ale to inna opowiesc, na inny temat.
Ooooo! Can't Buy My Love! Wlasnie obejrzalem archiwalne nagranie, oni byli tacy piekni i tak pieknie spiewali i...AAAAAAAAA!!! Calkiem duzo tych godfatherow. Do rzeczy
Na poczatek jako ilustracje pragne umiesic okladke z Volume Three: a Child's Guide to Good and Evil. Rocznik 68, ktora bardzo sie mi podoba, poza tym powinna sie ladnie komponowac.


Musze umiescic jeszcze jedno archiwalium na ktore natknalem sie przygotowujac ten zapis. To wazne nagranie z mojej plyty wszechczasow Live/Dead. Te dzwieki oznaczaly ze pora wracac. Slyszalem wiele wykonan Dark Star ale tam gdzie zaprowadzadzila mnie wersja z Live/Death nie bylem jeszcze nigdy : ) Stad wlasnie, kolejny na plycie - Saint Stephen. Jak czytam - pierwszy meczennik. Film jest wyjatkowo uroczy, nakrecony w niezwyklych jak na Gratefulow Deadow okolicznosciach. Caly czas jest grubo, a pod koniec juz jada rowno. Bardzo zaluje ze nagranie jest przerwane. Po prostu palce lizac. Pragne podkreslic, ze Grateful Dead wystepuje wylacznie jako efekt strumienia swiadomosci, ktory uzywam do pisania bloga. Taka refleksja? O Matko! Dosyc!


Czytam troche teraz o Bobie, to niezwykla, ale zarazem smutna historia.

CH uzyl slowa - Hymny! To nadzwyczaj trafne jest. Czasami czuje sie patronizowany. Oczywiscie to sluszne wrazenie i ja jak najbardziej agree. Hymn, to bardzo dobre slowo jest. Oddaje patos niezbedny do oddania emocji ZtP, Przejdzmy do rzy, zatem!



Ladna okladka. Chi, chi. Mam taki zwyczaj ze studiuje okladke dopiero po odsluchu.Moje pierwsze wrazenie muzyczne bylo stonowane. OK, nie jest gorsza niz pierwsza - jest dobrze. Ta plyta zachowuje sie jak rasowy album. Pierwsze wrazenie odpychajace, ale w miare kolejnych odsluchow.. Co tu gadac. Nawet jak by byla tylko tak dobra jak pierwsza, to juz wielki sukces. nagrywanie plyt w ZtP jest nieslychanie trudne. To jak z Jungle, nagrasz jeden naprawde dobry kawalek i koniec. Twoje formy ekspresji artystycznej sa wyczerpane. A TAM jest po prostu jeszcze lepszy. Na koniec dostajesz The End i... to juz jest... slow mi brak... caly czas brakuje mi slowa... no dobrze nie przypomne sobie .The Koniec to prawdziwy klasyk. Hymn? To moze byc to slowo : )



Widze, ze uciekla mi EP ka z ubieglego roku - Dirty Thing. Urocza oczywiscie jak i full album. Telekinesis nagral jeszcze klepsza plyte od poprzedniej, poza tym z EP dubluje sie tylko tytulowy kawalek, inny z pierwszej, a reszta nowa. Kool! O TAM i Telekinesis pisalem juz wczesniej na tym blogu, Tym wieksza ma radosc gdy moge oglosic radosna wiesc. Obie kapele nagraly lepsze i dojrzalsze plyty. Godne pozazdroszczenia! Brawo! Please Ask for Help. Perla! Ta plyta ma takiego kopa ze stanowczo odradzam prowadzenie pojazdow na drogach z limitem predkosci pod jej wplywem.



Ladna nazwa. Graja shoegaze. Chyba mlodzi sa. W The Guardian dostali trzy stary. Ja tam calkiem lubie choc to taki regularny showgaze'nik. Milo sie tego slucha i kompletnie nie pasuje do ZtP, to nieco inna bajka, ale z drugiej strony...



Oni sa nieco z innej bajki i uzywaja urzadzen do tworzenia acidum, wiec moze z tego powodu, poza tym, mnie tam pasza. To ja prawie oglosilem sie Godfatherem ZeTePe. Zreszta dlaczego mialbym sie tlumaczyc (sic!) Dlaczego nie mialbym tego wytlumaczyc? Tahiti 80 odkrylem tydzien temu, wyszlo chyba siodmego marca, jakos tak. Kapela nagrala juz sporo plyt, nie guglalem jej jeszcze nawet by przyjemnosci sobie nie psuc. Nic nie wiem o nich procz tego co widzialem na Amazonie. Pierwsza plyta z 2K, cos takiego. Co chcialbym powiedziec o Tahiti 80? Jestem Po Prostu Zachwycony. A slyszalem tylka ostatnia plyte. Przeczucie mi mowi ze w przeszlosci moglo byc slabiej, przekonam sie. Ogromna przyjemnosc.



Ta plyta jest jak ta okladka, wpierw uslyszalem muzyke i troche zle pomyslalem o dziewczynach oczywiscie nie o There Is A Light That Never Go Out, gdyby Morissey nie zyl, przewrocilby sie sie w grobie. Okladka zreszta jest swietna. Super robota. Czysty hyp i nie dosc, ze powiazana z albumem, doskonala na Ep i do tego hipsterska. Milo popatrzec. Nie bede ukrywal, ze wole DDG w Lo-Fi, ale w tym pakiecie to kupuje. Poza tym ten rajstopowy image bierze mnie. Obawiam sie, to jakas forma fetyszyzmu



Galaxy 500 zawsze przyprawia mnie o dreszcze, poza tym to kapela z historia jest. Bedzie czego sluchac. Nie znam jeszcze dobrze tej plyty ale wiem, ze musi sie tu znalezc. Jezeli od poczatku roku ukazuje sie az tyle ZeTePow. Cos musi w tym byc. ZeTePe - bardzo ladnie. Moja ulubiona forma skrotowcow


Parts & Labor - Constant Future
Spiewaja jak w rock operze, dokladaja noisu i do tego jada psychodelia i chyba slyszalem tez folk. Krotko to mam bo za dwa dni wychodzi, ale, jak to powiadaja - nie przechodze obojetnie :)


Errata
Teoretycznie nie trzeba, bo to cyfrowe jest, ale ja sentymentalny jestem. Popelnilem niewybaczalny blad. ZTP zamienilem na ZPT czyli... zajecia praktyczno techniczne. Hm, moze to nawet prawde oddaje, mam na mysli muzyke oczywiscie. Zastanowie sie, pomysl ciekawy, jednak bez didaskaliow chyba niemozliwy do przewidzenia wiec informuje ze zmienilem. Zmienilem tez tytul. Regularna sytuacja na tym blogu jest fakt, ze opublikowane posty zmieniaja sie. Kiedy uwazam ze post jest juz .. moze byc, publikuje go. Preview nie pozwala mi na zobaczenie jak bedzie wygladal. Stad, ostateczna obrobka nastepuje na zywym pacjencie. Likwiduje literowki, przerabiam troche tytul, jak to ma przypadek w tym poscie. Wydaje mi sie za do dwoch trzech dni po publikacji to moze trwac. Przyszlym pokoleniom nalezy pozostawic sensowne swiadectwo. W zwiazku z errata oficjalnie ZTP i ZPT bedzie sie teraz nazywac ZeTePe. Pragne zwrocic uwage ze udalo mi sie stworzyc nowy neoologizm - Klepsze :) Klepsze uzywasz w tym wypadku gdy piszesz o kapeli powszechnie uwazanej za badziweiasty IndiePop, ze nagrala klepsza plyte. Jestes asertywny i nie przejmujesz sie tym ze inni mysla, ze to badziew, nawet masz pewnosc, ze racja jest po twojej stronie. Mimo wszystko, twoja nie do konca asertywna podswiadomosc plata ci figla i lepsze zamienia na klepsze [lepsze - kiepskie]

10 Feb 2011

Top Mop [ X II MMXI ]

Pomegranates "Everybody, Come Outside!"
Seefeel "Sway" [to chyba powinna byc inna piosenka]
Chapel Club "Fine Light"
Wire "Down To This"
Chapel Club "Five Trees"
Pomegranates "384 BC"
Pomegranates"Prouncer"
British Sea Power "Luna"
The Phoenix Foundation "Wonton"
Minks "Juniper"
Pomegranates "Demond"
Pomegranates "Sail (Away With Me)"
Sic Alps "Meter Man"
The Phantom Band"Everybody Knows It's True"
Lemuria "Different Girls"
Dismemberment Plan "You Are Invited"
British Sea Power "Cleaning Out the Rooms"
The High Dials "Bedroom Shadows"
Surfer Blood "Slow Jabroni"
Yuck "Rubber"
Surfer Blood "Anchorage"
British Sea Power "Once More Now"
Jenny and Johnny "Apple Blossom"
Sun Airway "Infinity"
Minks "Life at Dusk"
Cut Copy "Where I'm Going"
Yuck "Shook Down" "Rose Gives A Lilly"
Minks "Funeral Songs"
Destroyer "Downtown"
Toro y Moi "Still Sound"

6 Feb 2011

Some Of The Millions!

Moja Dziewczyna dzisiaj zapytala.
- Czy oni wszyscy musza grac jak The Cure? Czy ich, kurwa, pojebalo? Pewnie nie uzyla doslownie The Cure, zapewnie powiedziala to po polsku. Musze przyznac, ze nie mozna sie nie zgodzic . Ja wspomnial bym jeszcze o The Smiths, pierwsze skojarzenie, byc moze jeszcze o jakis stu innych. Dla niej, to juz pierdolenie. Tak uzupelniam. Cos od siebie : ) Jakie kryterium wyroznia Some Of The Millions? Obawiam sie, wspomniane kryterium moze byc mocno kontrowersyjne, gdyby zebrac eopinie wszystkich, bedzie roznie. Profesjonalisci nie maja problemu, poniewaz wiedza juz tyle ze po prostu wiedza co jest dobre : ) Ja jestem pylem u ich stop i nie pisze tego z sarkazmem, po prostu stwierdzam fakt. Poza tym, nie mam takich ambicji, nie jest to mozliwe, nie przykladalem sie w mlodosci wystarczajaco. Moim problemem jest nadmiar - poniewaz mialem bardzo szczesliwe dziecinstwo, nastolactwo i dalej tez. Wogole mam farta. Tfu! Tfu! Tfu. Zeby nie zapeszyc.
Gdy patrze jednak z terazniejszego punktu widzenia i rozbieram sobie to przy pomocy mojego bloga na podstawowe elementy, nie zebym mial zal jakis z tego powodu, ale moglem wiecej gdybym w swoim nastolectwie spotkal mentora. Mialem cudownych przyjaciol od ktorych bardzo, bardzo duzo sie nauczylem. niestety zabraklo gostka ktory pokazalby mi na przyklad Beach Boys'ow, albo wspomnial o roku 69 ym. To mogloby byc takie latwe : ) Dlaczego? Poniewaz moja muza w latach osiemdziesiatych calkiem sporo przypominala kapele o ktorych napisze za chwile, czy tez, wspomnianych wczesniej Minks'ow, Pomegranat'ow i The High Dials rowniez :) + jeszcze iles tam wczesniej. Gdy tak przy pomocy tego bloga rozkladam na elementy, mam swiadomosc ze moglem wiecej, przy bardziej szczesliwym zbiegu okolicznosci. Zalu nie mam. Jestem nietoksyczny. Jednak, gdy tak sie zastanawiam nad tym czego slucham i co najbardziej znajduje odzew w mym maind'zie to to, co tak naprawde lubilem od dziecienctwa, tu potwierdzaja sie wszystkie psych teorie. Zycie proste jest i nie chcemy sie wychylac specjalnie. Lubimy to co lubimy. Powroce do tematu ktory podjalem kilka zdan temu. Jestem dj'em to upraszcza w duzym stopniu. Ja po prostu lubie ladne piosenki, ktore moge zagrac innym ludziom i one sprawiaja im radosc, pozwalaja na chwile oderwac sie od rzeczywistsci i zanurzyc ... no, taka djska psychetorapia, po to sa dj'e. Owszem musze sporo sluchac, aby moc aktywnie wplywac na ludzi tak, aby byli szczesliwi, z drugiej strony, gowno mnie to obchodzi, a moze ich gowno obchodzi co i jak, ja musze troche wiedziec na ten temat, nie bede w stanie dokonac syntezy bez minimum podstawowej wiedzy. Wracajac do kryterium. To jest moje kryterium! Ladne piosenki ktore sa w stanie sprawic radosc mnie i innym ludziem, jezeli sensownie to poskladam. Ostatnio.. Ale! Moze to zbyt osobiste niz wyrachowane. Chociaz. Za jakies dwa i pol tygodnia Chacinski wzbogaci moja wiedze na ten temat. Niektore wpisy pisze dosc dlugo. Podkreslil wage strony technicznej. To znacznie ulatwia mi dywagacje. Powoduje je mniej nonsensownymi? Moze tak byc. Oczywiscie chce mi sie odpowiedziec. A co z low fidelity? To nie jest juz muzyka? Faktem jednak jest, ze to co innego sluchac maksymalnie z predkoscia 320 na sekunde. Na swoja obrone dodam jednak ze wydaje sie to niezbedne w przypadku krytyki muzycznej, kryterium wyboru wsrod milionow jest niewatpliwie dla jednostek. Duzo pracy, czasu, wiedzy to wymaga. Jednak gdy gramy dla przyjemnosci, gdy gramy - jak wspomnialem wczesniej- dla ludzi. Nie ma mozliwosci zapewnienia im idealnego odsluchu, owszem im lepsze naglosnienie tym latwiej, ale... nie ma chuja. Oni chca przede wszystkim milo spedzic czas, z refleksja czasami - dlaczego nie. Dwaa dni temu, moj mlody przyjaciel, ktory slucha, klasycznego hard rock'a? Chyba tak. Iron Maiden, Judas... Oni nagrali te plyty prawdopodobnie przed jego urodzeniem :) Jescze niedawno o moim szuflu z przed miesiaca, moze poltora wyrazil sie - modern music i to bylo troche tak jakby mowil o odchodach swego psa niosac plastic bag z zawartosci do miejsca przeznaczenia. Dwa dni temu zafundowalem moim wspolwiezniom 12 godzinny szufel z mojego playera. Co zadziwiajace, moj mlody przyjaciel, fan Ironow, po dziesieciu godzinach, poinformowal mnie, ze on generalnie enjoy muzyka dzisiaj i ze ona taka mila i przyjemna do sluchania i do pracy tez, bo tak napedza. Bardzo mi bylo milo. Przypomnialo mi to chwile mojego poprzedniego triumfu. Chi, chi. Gdy wiozlem staff do pracy firmowym vanem. Spanish Sahara - Foals'ow, ktora odtworzyla sie idealnie, oczywiscie przez zupelny przypadek, idealnie do okolicznosci. Po dotarciu na miejsce wyszli na miekich nogach, chociaz nawet przez chwile nie przekroczylem dopuszczalnej predkosci :) Ale chuj :) wkrotce i tak znowu dostalem bana na driving. Nigdy jeszccze nie napisalem tak dlugiego wstepu, zeby przedstawic cos niewartego przedstawienia. Niewartego przedstawienia poniewaz zapewnie przegraja z krytykami muzycznymi ktorzy musza dekonstruowac miliony i oddzielac ziarna od plew. Zgadzam sie. Trzeba tak. Ja nie musze, z jednej strony, z drugiej - nie potrafilbym. Dobry za to jestem z inteligencji emocjonalnej i jakos staram nadrobic. Zatem poznajmy kolejne odslony w gatunku, ktore Moja Dziewczyna nazywa w trzech slowach ZTP, ktore zdominowalo ostatnio mego playera. Napisalem juz tyle ze nie wiem czy bedzie mnie stac na cos wiecej niz okladki, ale zobaczymy : ) Poza tym ostatnio moj player ma naprawde dobry czas, troche juz inny niz top mop powyzej. Jak wyjebalem Radioheadow to juz jest ekstra. Trwa to juz dlugo, wiec pora przejdzie sie rozstac. bede tesknil.


Lemuria - Pebble



Jenny and Johnny - I'm Having Fun Now


Surfer Blood - Astro Coast


Cloud Nothings - Turning On


Chapel Club – Palace


Yuck - Yuck


Gruff Rhys - Hotel Shampoo

PS
Postanowilem uzupelnic ten wpis do konca. Pojawia sie zatem jeszcze dziela, ktore w ostnim czasie byly stalym elementem mego playera, mego zycia? Stylistycznie nie miesci sie to juz w przedmowie zostalo zawarte, ale stanowilo niewielka odmiane w tym gitarowym yuck'u. Moze to inaczej - yuck innej tresci? Zawsze to jakas odmiana, rzeczac Rabelaisem. Chi, chi.


Pisalem o nich w 2009 [buachachacha]. Napisalem wtedy ze sa irlandczykami i stworzyli U2styl. Czytam teraz ze sa z Londynu. A na Union, rzeczywiscie stworzyli U2styl. Ale to bylo juz dawno, teraz maja nowego menagera, chi, chi, jezeli widzieliscie Going the Distance. Kocham sie w Drew juz od ETi. Troche jestem teraz zazenowany, ale nawet milo sie momentami tego sluchalo, no i... Justin Long zostal ich menagerem. Chih! Generalnie nie ma obciachu, nawet to ladne czasami, i nie slychac U2stylu. Czytam na Wiki, ze powstanie bokserow trwa juz dosc dlugo. Swiadczy to dobrze o tych juz nie tak mlodych gentlemenach




Przepiekne. Moje pierwsze wrazenie to tak jakby Duran Duran polaczyc z Kraftwerk. Potem rzucic Ultravox, moze nawet troche Heaven 17, a na koniec lupnoc 15 minutowym kawalkiem Tangerine Dream. Pokochalem te plyte od pierwszego odsluchu. Nie konsultowalem sie, recenzent Guardiana nie porownywal, przedstawial fakty:
You'll hear a Fleetwood Mac bassline, a fragment of Men At Work's Down Under, or (on the single Take Me Over) a chorus suspiciously reminiscent of Boymeetsgirl's 1988 smash Waiting for a Star to Fall. This approach won't win the Aussie electro pranksters awards for originality, but they do it with enough sleight of hand to stay ahead of the lawyers, and it's a lot of fun. Zonoscope's 80s-style musical travelogue never lingers anywhere too long, whether casting Dan Whitford's ennui-laden croon against New Order synths or Yes's electronic-prog period. They throw the kitchen sink into Sun God, a 15-minute odyssey somewhere between LCD Soundsystem and disco, which could probably liven up any living room into an Aussie beach party.
Moje porownanie :) wydaje mi sie barwniejsze, ale oczywiscie pisze o tym tylko i wylacznie zartem.

No i na koniec takie memento, ktore mi do glowy przyszlo.
-To ze jestem idiota, nie oznacza, ze jestem glupi.