4 Dec 2011

999 [50–11] 1000 *-* *_* *=* '=' '_' *-*

Nie! To nie jest tytul nowej plyty Yes :D Postanowilem celebrowac tysieczne wejscie na OrangesBuzzBall :D Teraz przyszlo mi do glowy, a moze: OrangesBuzzBull? - ladne. Takie... mocniejsze. Z powerem! Pomysle gdy bede juz tak zajebisty, ze bede mogl odpuscic sobie beta w tytule i przejsc do worldpress'u. Mam w tym tysiacu skromny osobisty udzial, poniewaz kompulsywnie czyszcze swe rejestry i zdazylo mi sie kilka razy tym zapomniec. Normalnie jestem w miare normalny, ale w sieci zamieniam sie w Howard'a Hughes'a. O ilustracje muzyczna zadba wielu artystow. Nic aktualnie specjalnego sie nie dzieje, a grudzien to nie czasy na releasy, chi, chi, wydawnictw mnie interesujacych. Niewiele sie zapewnie wydarzy. Moje podsumowanie roku regularnie publikuje 10 stycznia. Mozliwe, ze nie znajde powodow do zapelniania bialych kart blogspot'a kolejnymi rewelacjami :D Siegnijmy zatem w przeszlosc. Na poczatek: Sharon Jones and The Dap-Kings - Soul Time! (2011)
Juz kiedys pisalem o Sharon Jones, jesli nie na moim blogu, to w komentarzach u Bartka. W HTML'u kolor moich linkow to 999999. Przeznaczenie?:D
Ja oczywiscie jestem przekonany, ze to wylacznie wyrafinowanie decyduje o najnowszej okladce SJ&TDK. Moje przekonanie bylo sluszne, jakze szybko sie przekonalem UK–released compilation of non-album tracks. Nie ma co, jezeli 'non-album track' osiaga czworeczke, zreszta co tu pierdolic. Kazda linijka przeczytana na temat SJ&TDK obnaza ma ignorancje. Naprawde czasami czuje sie zazenowany wlasna beznadziejnoscia i autentycznie mi wstyd. Jak inaczej zrozumiec! Zeby sie dowiedziec trzeba kiedys niewiedziec. Chi, chi. Przyznaje sie. Ja naprawde wiele razy nie wiem. Moge powiedziec wiecej. Ja nie mam pojecia! Mam oczywiscie, ale nie mialem odwagi posluchac posthumous album, chyba po prostu nie chce. Amy pewnie zaistnialaby bez TDK, a raczej SJ&TDK bo takie mam wrazenie, jest to nierozerwalne; mysle, ze moge uzyc srednika w tym miejscu, ale czy to wtracenie moge zakonczyc srednikiem, fakme, to koszmar; mam straszne braki, chuj z gramatyka; trzeba przyznac ze dziewczyna grala z najlepszymi. Z buddyjskiego punktu widzenia Amy spila cala smietanke i odeszla we snie, od strony conspiracy theory Amy byla po prostu time traveler, ot taka business'owa usluga. Jak Space Virgin? Tak sie nazywa ta nowa firma Richard'a? Chi,chi. Ot, znajac przyszlosc, po prostu, raczej jest to eksluzywna usluga - mam nadzieje, nieboraczkom z poczatku XXI century, nie powinno naruszyc struktury czasu, zaistnienie w swiecie muzyki jeszcze jednego geniusza. Przypuszczam, ze miesci sie to w wysokich, ale jeszcze srednich stawkach. Ciekawe ile trzeba placic za przyslowiowego hitlera, czy stalina. To musi byc niezla gratka. Wspolczuje temu biedakowi, ktory operuje moim avatarem :D
Kolejny ilustrator muzyczny to Luke Haines. Zeby wam sie podobalo, musicie byc: albo tak dobrzy jak Petridis, lub: uzyc wspomagaczy jak ja :D Tym razem jest to Pinot Grigio, wloskie, co jest zadziwiajace, poniewaz nie toleruje wloskiego wina /mam na mysli te z supermarketow/ W tym wypadku miesci sie w zakresie mojej tolerancji smakowej, szczegolnie przy drugiej lampce, chi,chi, gdy tolerancja maleje. O Ilustracje muzyczna zadba tez:
Ugly Beautiful i There's Something Going On bardzo mi sie podobalo. Bugged bylo zbyt depresyjne,a Ex-Maniac chyba mi sie nie spodobala. Najnowsza bardziej mi lezy. Gorzka, ale zarazem optymistyczna muzyka. Wirusowa. Babybird zlapal to i po raz kolejny uzywa mysle, ze z dobrym skutkiem.
Na szczescie moj licznik nie cierpi na syndrom 2K, a 999 to taka ladna cyfra. Tak naprawde prawdziwym powodem dzisiejszego wpisu jest publikacja muzycznych 50-11 w Guardianie.  50-11 to ???.  999  it's only prosthesis :D Ciesze sie z 46] Beirut – Rip Tide. Mialem przyjemnosc juz wspomniec. 40] Gruff Rhys – Hotel Shampoo UMMM! Tylko czterdziesci, ale to moj choice i jak widac nie tylko moj. 35] Cats Eyes – Cats Eyes. Bardzo,bardzo sie ciesze. 30] Gil Scott-Heron/Jamie XX – We're New Here. 22] Noah and the Whale – Last Night on Earth? I like him, I'm not shure it's good enough, but, respect. 16] The Horrors – Skying. Bez watpienia zasluzyli. 12] Wild Beasts – Smother. Pamietam jak dostali trzy stary od Guardiana. Cztery?  I tutaj  tez cztery! Ok, moze mi sie jebie od tego Pinio Grizio. Intuicja podpowiada mi, ze mnie w chuja robia :D No dobrze zagalopowalem sie. Nie mam tych numerow w archiwum nie moge zweryfikowac, Mialem podobne obawy co do kolejnej kapeli ale jak sprawdzilem - bzdurne. Nie bede juz oskarzal bezpodstawnie. Ja tak lubie sluchac guardianowych trzystarowcow. To jest teren mojej eksploataxcji :D 11] White Denim – D  Nic dodac nic ujac WD tak wysoko. I love this album! Wczoraj posluchalem jeszcze... pisza tutaj. First Ten zapowiada sie ciekawie. Jako ze dopuscilismy w tym tekscie istnienie time travelers'ow nikogo nie zdziwi ze znam juz 10] Tune-Yards - whokill, wyglada na to ze bede mial co robic w grudniu sluchajac pierwszej dziesiatki, plyt ktore oczywiscie sluchalem wczesniej ale jakos, nie moglem sie dostatecznie przekonac. Mysle ze w przypadku Tune -Yards jest troche jak w przypadku kryterium 2011 Turner Prize - perfekcja. To co Merrill Garbus robi jest no... ja jestem tylko prostym idiotom nie mnie to oceniac, poslucham na pewno bo 10 ka zobowiazuje, potrafie tez zapewnie zrozumiec. Jak juz wielokrotnie wspominalem - lubie latwiejsze piosenki. Piszac te slowa slucham White Denim - Last Day Of Summer (2010) Prze-U-Ro-Cze :D Ten saks! W light light light     06 light light light.mp3
9] Rustie - Glass Swords  kiedys juz wspomnialem ze rustie jest roasty, tak jak ziemniaki z ogniska, ale czy az w calosci by zasluzyc na dziewiatke? Pomysle o tym przy kolejnym odsluchu :D
8] The Weeknd – House of Balloons kolejna pozycja przy ktorej nie moglem sie przemoc. Przebiegle na obrone dodam ze sluchalem tego dwa, najwyzej trzy razy.
7] Metronomy – The English Riviera  Tak. Tak. Tak. Doceniam i bardzo lubie.
Jeszcze jeden 'krutki' jump.
Napisalem niedawno o Real Estate, napomykajac o ich debiutanckim albumie. Rozumiem teraz pewne rozczarowanie review'uwera. Chcialem sie nie zgodzic, ale wszystkie moje tezy, ktore z takim trudem wypracowalem, runely. Wiadomo, ze swieze debiutanckie lo-fi always the best. To fakt ze Kinder Blumen... Dosyc nie chce sie dalej pograzac. Dalej lubie - oczywiscie. I jeszcze jedno. Obowiazkowo :D
Podrozy w czasie - dosyc. Na dzisiaj.

1 comment:

  1. Ups! 'light light light' to moje pierwsze audio. Niestety nie obylo sie bez porazek. Aby wylaczyc nie odsluchujac calego Myspace'a nalezy odswiezyc strone.

    ReplyDelete