18 Nov 2010

The Electric Kool-Aid Acid ... Hypnagogic

Pozwalam sobie na ta niewinna parafraze, bo to moj ulubiony book jest. No... czytalem tylko raz i pewnie ze sto lat minelo - ladna rzecz. Jak i ponizsze, a do tego tytul idealnie pasuje. Swierzonka toto nie bedzie. Radosc jednak niesie i to duuzo. Ten wpis nie jest specjalnie konceptualny, cel to przede wszystkim: ocalic od zapomnienia. Na mysli mam naturalne, moje zapominanie.


















Neon Indian. W USA wyszlo w 2009, co dobrze swiadczy o tym mlodym czlowieku i mimo kryzysu dobrze swiadczy o Ameryce. W UK'u rzucili dopiero we wrzesniu tego roku. Krotkie, tylko 30 minut, ale jest EP z remixami. Taki Deadbeat Summer Toro Y Moi ... mmm! Palce lizac! Nie dosc ze stare, to slucham juz od trzech miesiecy i wcale nie mam dosc. Skoro jednak pisze, to wkrotce przyjdzie sie rozstac. Dodam jeszcze, ze to debiut.


















Gold Panda. Kolejny debiut, chcialbym byc na imprezce gdzie DJ odpali pare kawalkow z tej plyty, praktycznie to chyba moglby rzucic calosc na talerz i pozwolic sie odsluchac. Bardzo, bardzo smaczne i do tego podobnie jak Neon tez singiel :)


















Maximum Ballon, kolejny pan ktory jest sam sobie sterem ... Mocno jednak utytulowany, patrzac na zestaw nazwisk pojawiajacy sie na tym "debiucie" malo acid i niezbyt hypnagogic, ale za to swietnie skrojone do tego naprawde fajne video'a robia do kawalkow.


















No moze starczy juz tych indywidualistow.
Fenech - Soler. Kwartet. Okazuje ze w Peterborough nie tylko mozna zbierac ogorki, czy... no nie wiem co oni tam choduja. Fenech - Soler wychodowal cos, co na pierwszy raz wydaje sie za bardzo ... pop? Ja osobiscie w dupie to mam. Kiedy slysze I See Stars bierze mnie i to bardzo, a znajduje tam znacznie wiecej uroczych kawalkow.

















Aaa! Nie moge zapomniec o jeszcze jednym panu - Shit Robot. Bardzo ladna okladka, a za recenzje posluze sie cytatem: I found love, I found love. Ha, ha,ha. In the discotheque. You can't belive me, but is true. I found love in the discotheque!

















Na koniec mocno wstydliwa i grzeszna przyjemnosc. Christian Clubbing. Tak sobie ukulem nazwe gatunku dla wlasnego uzytku, mam nadzieje ze nikogo nie uraze, mam na mysli wykonawcow. Spodobala mi sie okladka a nazywa sie to - Clubfeet. Bardzo klasyczne sekwencje beat'ow, archetypy clubbingu chcialo by sie powiedziec. Wstyd sluchac, ale jestem asertywny, wiec dodam ze bardzo mi sie podobalo. Dodam nawet ze przez dlugi czas absolutny Top One mojego playera

















Errata.
W najblizszy poniedzialek wychodzi EP Girls'ow. Moze muzycznie nie za bardzo pasuje do powyzszego zestawu, lecz gdy spojrzymy na life story Krzyska Owens'a - jest jak najbardziej na miejscu. Chociazby ze wzgledu na sklad chemiczny Obawialem sie pierwszego odsluchu, po tak genialnym debiucie. Girls pewnie tez i dlatego EP to jest, tak sobie mysle. Pierwsze zazycie bylo rozczarowywujace i juz bylem gotow stwierdzic ze Girls'y maja SAS'a. Ale... Zazylem jeszcze raz, jeszcze raz, jeszcze raz i... jeszcze raz. No i nie wiem co juz myslec. Ostatnia Carolina, ktora najbardziej jest z pierwszej plyty jest ekstra. Tak wiec wlasnie zarzucilem Girlsy po raz piaty dzisiaj i...? To chyba nie SAS : ) Nawet jestem pewny. Choc to moze przedawkowanie?

----------------------------------------------------------------------------------
Eksperymentowalem z nowym layout'em, nie specjalnie jestem zachwycony, ale zmieniac nie bede. W koncu blog jest w wersji beta *_*

No comments:

Post a Comment